Gina Brooke to sławna makijażystka i ekspertka od pielęgnacji, która współpracuje z wieloma gwiazdami Hollywood. Mieliśmy okazję spotkać się z nią w Warszawie. W specjalnej rozmowie opowiedziała nam, za co celebrities (i ona sama) kochają kosmetyki Intraceuticals, dlaczego nie lubi zasad w makijażu i czym zaskoczyła Madonnę. Koniecznie przeczytaj!
Jesteś nie tylko światowej sławy makijażystką, ale też specjalistką od pielęgnacji. W jakim stopniu, według Ciebie, dobry makijaż zależy od przygotowania cery?
Zawsze powtarzam, że piękny makijaż zaczyna się od pięknej skóry, która jest jak kanwa dla tego, co zamierzamy na niej namalować. Jeśli nie jest dobrze przygotowana, cokolwiek nałożysz z góry, nie będzie to dobrze wyglądać ani nie będzie trwałe.
Co jest według Ciebie najważniejsze w pielęgnacji?
Oczywiście nawilżanie skóry, ale wiele kobiet tego nie rozumie. Gdy skóra jest odwodniona, zawsze niekorzystnie odbije się to na makijażu, a jest to problem wielu kobiet. Nawilżanie to podstawa, dlatego tak mocno wierzę w działanie w systemu Hyaluronic Layering. W sumie jest bardzo prosty. W systemie tym Intraceuticals proponuje 3 etapy: najpierw na skórę nakłada się serum, w którym molekuły kwasu są bardzo małe i mogą być szybko absorbowane przez skórę. Potem żel z molekułami średniej wielkości i na koniec krem, który doskonale nawilża powierzchnię naskórka i zamyka wilgoć wewnątrz skóry. W 20 minut widać różnicę w kondycji i wyglądzie skóry! Robię ten zabieg kobietom, które nie mają czasu. Efekt jest naprawdę spektakularny, a skóra jest doskonale przygotowana do nałożenia makijażu.
Hyaluronic Layering to 3-etapowa kuracja preparatami z kwasem hialurnowym: najpierw serum, potem żel, na koniec krem. Efekty zobaczysz po 20 minutach!
Jak w ogóle zaczęła się Twoja współpraca z Intraceuticals?
Pracowałam przez kilka lat jako dyrektor artystyczna dla marki Shu Uemura. Robiłam dla niej wszystkie kampanie „beauty”, wiele z nich pokazywało skórę i to na niej głównie skupiałam się w swojej pracy. Byłam znana z konturowania i rozświetlania cery. Wiele modelek i moich klientek miało jednak skórę w fatalnej kondycji i w rzeczywistości trudno było zrobić im idealny makijaż. Zaczęłam szukać innowacyjnych kosmetyków, które pomogłyby mi w pracy. Znajoma powiedziała mi o marce Intraceuticals, którą przywiozła z Australii. Zaprosiła mnie do siebie, aby pokazać mi efekty jej działania. 20-minutową terapię przeprowadziła na połowie mojej twarzy, która niemal natychmiast stała się lepiej napięta, nawilżona i ujędrniona niż druga połówka! To było niesamowite! Wróciłam do domu, nałożyłam makijaż i skóra nadal wyglądała rewelacyjnie – znajomi pytali mnie, co zrobiłam, że wyglądam tak pięknie. Zaczęłam więc używać Intraceuticals w swojej pracy, skontaktowałam się z marką, przeszłam szkolenia, a potem zaczęłam rekomendować ich produkty dalej.
Gwiazdom? Na oficjalnej stronie www.intraceuticals.com wiele sław chwali kuracje marki!
Pokazałam ją wielu gwiazdom: Madonnie, Katy Parry, Justinowi Timberlake'owi, Naomi Campbell, Victorii Beckham, Kim Kardashian. Wszyscy oni zakochali się w Intraceuticals. A trzeba pamiętać, że gwiazdy mają dostęp do najlepszych i najbardziej drogich kosmetyków i zabiegów na rynku. Korzystają z nich, zanim ktokolwiek inny będzie miał do nich dostęp, więc są bardzo wymagający. Z drugiej strony gwiazdy nie mogą pozwolić sobie na komfort czekania na efekty działania kremu np. przez 3 tygodnie. Oni potrzebują produktów, które dają natychmiastowy efekt. Są osobami publicznymi, a ich wygląd jest oceniany na każdym kroku. Wystarczy, że wyjdą z psem lub na kawę i coś jest nie tak z ich skórą, a za chwilę będzie to skomentowane w mediach. To straszne!
Kiedy Madonna pierwszy raz wypróbowała Intraceuticals, była zachwycona. Justin Timberlake zabrał kosmetyki na tournee, a Katie Perry przysłała mi w podziękowaniu kwiaty. Co ciekawe, wszyscy przekazali też po prostu swoje rekomendacje dla marki. A przecież żyjemy w świecie, w którym sławne osoby dostają miliony dolarów za reklamowanie produktów różnych firm. A tutaj naprawdę mówią: kochamy tę markę, chcemy polecać ją dalej. Gdy odkryłam Intraceuticals, od razu chciałam nie tylko wykorzystywać metodę w swojej pracy, ale mówić o niej wszystkim naokoło. Szybko skontaktowałam się z właścicielem firmy i w ten sposób zostałam ekspertką marki i jej ambasadorką.
Jakie są Twoje ulubione produkty?
Daily Serum i nowe Intraceuticals+ Boosteres (Wzmacniacze)! Kobiety szybko widzą efekty ich działania. Intraceuticals ma w offercie 4 rodzaje Wzmacniaczy:
• Witamina C+3 Booster – z witaminą C, preparat zawiera aż jej 3, synergicznie działające formy; ma silne działanie antyoksydacyjne, rozjaśnia skórę i przeciwdziała przebarwieniom, stymuluje syntezę kolagenu,
• Kolagen+ Booster – z peptydami stymulującymi produkcję kolagenu, intensywnie nawilżającymi i odmładzającymi skórę,
• Przeciwutleniacz+ Booster – z naturalnymi antyoksydantami pochodzącymi z lasów deszczowych w Australii, przeciwdziała obrzękom i zasinieniom, intensywnie odświeża wygląd skóry, działa na nią detoksykacyjnie,
• Witamina A+ Booster – z uwalnianą w miarę potrzeb formą witaminy A, która działa wygładzająco, wyrównuje powierzchnię skóry i głębokie zmarszczki, zmniejsza widoczność porów i niedoskonałości.
Wzmacniacze najlepiej stosować w połączeniu z Daily Serum, które ja zawsze noszę przy sobie. Natychmiast wchłania się w skórę, a dzięki zawartości kwasu hialuronowego o małych molekułach działa bardzo szybko. To zresztą odróżnia preparaty Intraceuticals od innych marek produkujących preparaty z kwasem hialuronowym o dużej molekularności, które zostają na powierzchni skóry. Wzmacniacze to idealne preparaty dla ludzi podróżujących, natychmiast poprawiają wygląd i kondycję skóry.
Pracujesz na co dzień z Madonną. Czy ona naprawdę wygląda w rzeczywistości tak dobrze jak na zdjęciach?
Tak, jest wyjątkowa! Ale ona naprawdę doskonale dba o swoją skórę nie tylko od zewnątrz, ale i od wewnątrz, myślę, że geny też mają na to wpływ. Nie wystawia skóry na słońce, nie pali. Kiedy pierwszy raz pokazałam jej Intraceuticals i poleciłam, aby używała tych produktów rano o wieczorem, dokładnie się do tego zastosowała. Madonna jest bardzo zdyscyplinowana – najbardziej ze wszystkich gwiazd, z którymi do tej pory pracowałam. Myślę, że dzięki temu odniosła taki sukces i tak świetnie wygląda. Uwielbia linię Intraceuticals Rejuvenate, używa też Wzmacniacza Przeciwutleniacz+ Booster, który jest świetny, gdy dużo podróżujesz i spędzasz sporo czasu w samolocie. Bardzo ładnie wygląda na nim makijaż.
A propos makijażu. Co Madonna lubi podkreślać w nim najbardziej?
Uwielbia eyeliner. Gdy robię jej makijaż, ma przed sobą lustro powiększające chyba z 10 razy! Kreska musi być perfekcyjna, idealnie symetryczna, artystka sprawdza to bardzo dokładnie na każdym etapie malowania. Przykłada dużą wagę do kondycji i wyglądu swojej skóry. Gdy próbuję nałożyć jej na twarz jakiś nowy kosmetyk, szczegółowo dopytuje mnie, co to jest, co jest w jego formule, co dokładnie robi. Uważam, że skóra przyzwyczaja się do kosmetyków i warto je raz na jakiś czas zmieniać, aby potem znowu wrócić do dawnej pielęgnacji – wtedy skóra lepiej na nią reaguje.
Gina Brooke na scenie z Madonną
A kiedy zacząć pielęgnację anti-aging?
Powinny to robić już 20-latki! Rodzimy się z dużymi zasobami kwasu hialuronowego w skórze, dzięki temu jest ona tak gładka i elastyczna. Z wiekiem tracimy jednak ten cenny składnik – proces ten zaczyna się już ok. 20. roku życia. Poprzednie pokolenie kobiet tak naprawdę nie myślało o odmładzaniu aż do trzydziestki, nie mówiło się w ogóle o prewencyjnym stosowaniu kosmetyków odmładzających. Teraz to podstawa. Wiadomo, że skóra ma „pamięć” i zapamięta to, co dla niej robimy na każdym etapie życia.
Jak jest z odmładzaniem makijażem?
Kupując kosmetyki do makijażu, kobiety powinny dokładnie wiedzieć, jaki mają rodzaj skóry – podobnie jak przy zakupie produktów pielęgnacyjnych. Gdy pierwszy raz spotykam się z nową klientką, proszę ją o pokazanie mi swojej kosmetyczki. Bardzo często panie, które mają suchą skórę, mają wiele pudrów, które dodatkowo wyciągają wilgoć z ich cery – przekonane, że to jest najlepszy utrwalacz makijażu. Gdy masz odwodnioną skórę, lepsze będą kosmetyki w kremie: cienie, róże, podkłady. Pudrowe formuły są dobre do cery tłustej, bo absorbują sebum. Przy okazji – przy tłustej cerze warto stosować bazę matującą pod makijaż, bo sebum szybko „zjada” make-up. Dlatego moim zdaniem, nie można kupować kosmetyków do makijażu, sugerując się wyłącznie trendami w magazynach. Nieważne, czego używają wszyscy. Ważne, jaki ty masz rodzaj skóry i czego ona potrzebuje. Co do kosmetyków odmładzających, jestem wielką fanką rozświetlaczy. To najszybszy sposób na stworzenie iluzji pięknej gładkiej i promiennej skóry.
A bronzery? Latem Polki używają ich coraz chętniej…
Po pierwsze – przed nałożeniem trzeba zrobić dokładny peeling skóry, w przeciwnym razie po nałożeniu bronzera twarz będzie wyglądać, jakby się łuszczyła, powstaną plamy. Polecam bronzery mające domieszkę pigmentu żółtego, który najlepiej współpracuje z odcieniem naturalnej melaniny. Raczej unikajmy bronzerów z domieszką czerwieni – jeśli masz ten kolor barwnika w skórze, będziesz wyglądać jak jabłuszko, a nie seksownie opalona dziewczyna. Ważne, aby ta sztuczna opalenizna wyglądała naturalnie!
Mówiłaś, że kobiety nie powinny sugerować się wyłącznie trendami w makijażu. A uniwersalne zasady?
Nie wierzę w żadne zasady! Kobiety powinny nosić to, co lubią. Nawet sztuczne rzęsy o 10.00 rano. Jeśli kobieta w czymś czuje się wspaniale, powinna z tego korzystać! Namawiam wszystkie kobiety do tego, aby malowały się tak, żeby podkreślić swoją osobowość, a nie według tego, czego oczekują od nich inni.
Stałaś się sławna dzięki fantastycznym sztucznym rzęsom robionym z norek („mink lashes”), które zaprojektowałaś specjalnie dla Madonny. Skąd ten pomysł?
Całe życie miałam obsesję na punkcie rzęs. Jako mała dziewczynka uwielbiałam podglądać profil… rzęs u innych. Gdy zaczęłam pracować z Madonną, zastanawiałam się, co mogę zaproponować jej wyjątkowego – przecież ta kobieta pracuje z najlepszymi makijażystami i fryzjerami świata, może mieć wszystko! Specjalnie dla niej zaprojektowałam idealnie dopasowane, skrojone na miarę rzęsy – to miała być niespodzianka, więc musiałam dokładnie zdjąć wymiary jej prawdziwych rzęs w trakcie nakładania maskary. Naszkicowałam projekt i spotkałam się z Shu Uemura, z którym wtedy współpracowałam. Chciałam, aby rzęsy były luksusowe i jedwabiście gładkie – zrobione z norek („mink lashes”). Postawiłam dwa warunki: że nie skrzywdzimy żadnego zwierzęcia, aby uzyskać włosię i że rzęsy nie będą sprzedawane publicznie, aby nie promować produktu pozyskiwanego – mimo wszystko – ze zwierząt. Shu Uemura zgodził się, przygotowali dla mnie 10 par rzęs, wybrałam jedne i zaniosłam je Madonnie.
Podobno rzęsy spodobały się też innym gwiazdom…
Wszyscy oszaleli na ich punkcie, ale ja powiedziałam: „nie, one są tylko dla Madonny”. Niektórzy byli na mnie naprawdę źli. Są przyzwyczajeni, że mają wszystko, o czym tylko zamarzą, że firmy dosyłają im bardzo luksusowe rzeczy na zawołanie, a ja powiedziałam: nie. Jedynym wyjątkiem była Oprah, którą uwielbiam. Usłyszała o moich rzęsach i skontaktowała się z nami. Wysłaliśmy jej jedną parę. Pokochała je, zapytała o cenę. Rzuciłam: 1000 dolarów, a ona zamówiła natychmiast 200 par! Ale ponieważ sprzedaż byłaby złamaniem kontraktu, jaki podpisałam z Shu Uemura, w końcu wysłaliśmy jej te rzęsy jako prezent. Oprah nosiła je w trakcie swoich show.
Potem przygotowałaś dla Madonny w trakcie promocji płyty „Confessions on a dance floor” rzęsy zdobione prawdziwymi diamentami… To był szał!
Tak, postanowiłam zrobić coś jeszcze bardziej szalonego – w końcu tutaj inspiracją była gorączka sobotniej nocy! Siedziałam w łazience Madonny, szykując ją do występu, i pomyślałam, że przykleję do rzęs z norek diamenty, które będą odbijać dyskotekowe światło. Zaproponowałam jej, a ona powiedziała: „super, zróbmy to!”. Tylko skąd wziąć diamenty, przecież nie noszę ich w torebce;-) Mam na szczęście znajomych, którzy pracują w tej branży, i kilka godzin później, tuż przed wyjściem Madonny na koncert, specjalnie oszlifowane diamenty (żeby lepiej odbijały światło) były już w domu Madonny! Bałam się użyć zwykłego kleju do rzęs, więc przymocowałam diamenty na porządny bezbarwny klej, oczywiście uprzedziłam o tym Madonnę – lubię w niej to, że ona jest otwarta na wyzwania i nie boi się ryzyka! Gdy zeszła ze sceny, nie żartuję, dosłownie każdy dziennikarz pytał ją o diamenty na rzęsach! Niezależnie, czy ktoś kochał te luksusowe rzęsy, czy nie – było to coś, o czym rozmawiano! Zaczął się boom na sztuczne rzęsy, powstały pierwsze lash bary, w których sprzedawano rzęsy ze sztucznymi kryształami. Ludzie uwielbiali je, mówili: „nosimy rzęsy Madonny!”.
I na koniec… jeszcze pytanie o początki;-) Jak się zaczęła Twoja kariera jako makijażystka? Czytałam, że studiowałaś projektowanie mody?
Gdy byłam mała, do naszego domu przychodziło wiele modelek, którymi zajmowała się moja mama, też pracująca w branży „beauty”. Pamiętam, jak jednej z nich zrobiła z włosów sięgających kostek prawdziwy kapelusz! Od dziecka wiedziałam więc, że można być naprawdę kreatywnym w makijażu i stylizacji włosów, choć wtedy nie doceniało się artystów z tej branży, nie publikowano kredytów pod sesjami zdjęciowymi i byłam przekonana, że modelki same robią sobie makijaż! Zaczęłam studiować projektowanie mody i fotografię, zajmowałam się bielizną. Moja koleżanka, która pracowała dla mnie jako modelka, poprosiła pewnego dnia, abym umalowała ją tak jak samą siebie. Pomyślałam sobie: potrafisz malować na płótnie, będziesz potrafiła i na skórze. A gdy okazało się, że robię to dobrze i w jeden dzień mogę zarobić tyle, co do tej pory przez cały miesiąc, podjęłam decyzję, że chcę zostać makijażystką. Zaczęłam się tego uczyć.
Potem współpracowałam z takimi markami, jak Shu Uemura czy Make up Forever, mogłam podpatrywać, jak tworzone są produkty, wiele nauczyłam się o ich teksturach, składnikach, formułach. Odniosłam sukces w branży modowej, ale w latach 90. zauważyłam, że modelki są coraz częściej zastępowane na okładkach pism przez gwiazdy. A ja do tej pory nie pracowałam z nikim znanym poza BB Kingiem (śmiech). Przeniosłam się więc za namową znajomych, którzy obiecali mi pomóc, do Los Angeles. Niestety, firma przeprowadzkowa zgubiła moje portfolio. A jeśli w LA nie masz swojego portfolio, jesteś nikim, nikt nie jest zainteresowany pracą z Tobą.
Co się więc stało, że zostałaś makijażystką Madonny?
Asystowałam znajomemu fotografowi i odbudowałam sobie powoli portfolio, jednak moje oszczędności były na wyczerpaniu i podjęłam decyzję o powrocie do Nowego Jorku. Kalifornia opiera się na tym, kogo znasz i jakie masz koneksje, a ja nie znałam tam nikogo – ci, którzy obiecali mi pomóc, nigdy nie oddzwonili. Pewnego dnia, tuż przed wyjazdem, moja sąsiadka – jedyna przyjaciółka, jaką tam miałam – powiedziała mi, że ma znajomą, która otwiera agencje i szuka współpracowników. Poszłam do niej z książką i powiedziałam, że muszę pracować z gwiazdami. Spytała, z kim pracowałam do tej pory, a gdy powiedziałam, że z BB Kingiem, zaczęła się śmiać. Zapytała, z kim marzyłoby mi się pracować. Tina Turner? Mieszka w innym mieście. Madonna? Ok, spróbujmy!
Agentka, młoda 23-letnia dziewczyna, wzięła moje portfolio powiedziała: „no promises”. Bardzo pamiętam ten moment, bo była to jedna z nielicznych osób w Los Angeles, które od początku były ze mną szczere i nie obiecały mi złotych gór. Zadzowniła 3 dni później i powiedziała: – Pakuj się, lecisz jutro do Nowego Jorku spotkać się z Madonną. Widziała twoje portfolio, jest zachwycona!
Od tego czasu minęło już 10 lat, ale z Madonną nie możesz popaść w rutynę i rozleniwić się w pracy. Ona testuje cię na każdym kroku, pyta o każdy produkt, nie możesz nie wiedzieć, co to dokładnie jest i jak działa, bo to by oznaczało, że nie wiesz, co robisz. Muszę się więc ciągle i ciągle edukować.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Anna Kondratowicz
Zobaczcie też filmik, na którym Gina Brooke pokazuje działanie Intraceuticals: