Spotykamy się w miejscu przepełnionym męskością, brodami i whisky. Ten azyl w samym centrum stolicy to „The Hermit Barber Shop”. Drzwi nieustannie się otwierają, telefon dzwoni, a wolne terminy kurczą się jak wełna w gotującej wodzie! Czyżby brzydsza płeć wreszcie zrozumiała, że zadbany nie znaczy zniewieściały? Pytamy o to współzałożyciela tego jednego z pierwszych barber shopów w Polsce – Dawida Rastiani.
Skąd pomysł na biznes w kraju, gdzie w zakresie dbania o męskie fryzury, królują golarki z elektromarketów lub ewentualnie salony (głównie jeszcze) „damsko-męskie”?
Pomysł na barber shop powstał z inspiracji zebranych w trakcie naszych podróży. Będąc na wielu kontynentach, widzieliśmy tego typu usługi i to skrajnie pozycjonowane – począwszy od ulicznych golibrodów, gdzie wyposażenie stanowił pędzel do mydła i niesterylizowana brzytwa, po elitarne salony dla dżentelmenów. Zaczęliśmy się zastanawiać – dlaczego mężczyzna w Polsce chodzi do damsko-męskiego salonu, gdzie pośród zapachów farby do włosów i pląsających fryzjerów w rytm dźwięków muzyki, w przerwie na plotki fryzjer/ka wykonuje „strzyżonko włosków”??? Ta obserwacja w naturalny sposób odsłoniła niszę na rynku, a gdy postanowiliśmy działać, wszystko potoczyło się naturalnie. No i mieliśmy przewagę – znaliśmy najlepszego barbera z angielskimi tytułami królewskimi, który wyszkolił naszych chłopaków 🙂
No właśnie, powiedz – czy w Polsce trudno było znaleźć prawdziwego barbera? Nie fryzjera, dla którego broda to przecież „włosy jak włosy”, tylko barbera z barberskiej krwi i kości?
Tak jak wspomniałem wcześniej, wszystko potoczyło się naturalnie. Wychodzimy z założenia, że jeśli coś jest Ci dane, sprzyja cały kosmos. Poznaliśmy w tamtym czasie ogromny talent, który trafił na podatny grunt. Wspólnie budowaliśmy własną tożsamość, czerpiąc inspirację od najlepszych brytyjskich barber shopów.
Nie baliście się, że polscy panowie nie są jeszcze gotowi na miejsce tylko dla nich? Że wizyta w salonie „męskiej urody” – bo tak odbiorą barber shop – będzie dla nich oznaką zniewieścienia? W końcu kobiety spędzają w takich salonach godziny na plotkach, więc ich pewnie też to czeka?
Wnikliwie obserwujemy oraz analizujemy zwyczaje mężczyzn z różnych szerokości geograficznych, widzimy, że Polacy mają coraz mniej kompleksów na punkcie Europejczyków i reszty świata. I tu wyrazy uznania dla kobiet, które niewątpliwie spełniły rolę edukatorów – skutecznie uświadomiły panom, że w ich oczach zadbany mężczyzna, nie traci, a wręcz zyskuje na swojej męskości. Często rolą kobiety jest wyrobienie dobrych nawyków u swojego faceta, pokazanie: co i jak nosić , czym pielęgnować skórę….. Każdy kto ma wątpliwości, że panowie o siebie dbają, powinien wejść do pierwszej drogerii i obliczyć powierzchnię jaką zajmują kosmetyki z dopiskiem „for him”. A wracając do Twojego pytania – tylko głupiec się nie boi, ale wierzyliśmy w nasze umiejętności oraz jakość proponowanych usług na tyle mocno, że dziś świętujemy dwuletnią obecność na rynku z pełnym sukcesem!
No to pora na hero tematu, czyli brodę. Szczerze – czy można dobrze dbać o brodę bez pomocy barbera?
Widziałem wiele wersji brody z kategorii „zrób to sam” – jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej. Nie zawsze też praca barbera musi w naszych oczach być dziełem sztuki. Porównam to analogicznie do Twoich włosów. Czy byłabyś w stanie samodzielnie uzyskać taki odzień blondu, używając domowej koloryzacji? Raczej nie. Tak samo jest z pielęgnacją zarostu oraz zapuszczaniem brody do wymarzonego kształtu. To długotrwały proces, który zajmuje od kliku miesięcy do nawet roku. Dlatego nasza obecność to nie tylko doraźne podcięcie, ale także nauka co będzie dalej, jak ją pielęgnować między wizytami, jakich produktów używać aby lepiej rosła, mniej swędziała czy przestała odstawać. Dlatego właśnie potrzebny jest barber – osoba, która „poprowadzi” brodę albo „sprowadzi ją na dobre tory”. I nie oszukujmy się – między serwisami konieczna jest prosta, ale regularna pielęgnacja domowa. I jej także uczymy.
A jak to jest z samymi klientami doradzacie im, co powinni zrobić, żeby wyglądać jak najlepiej – w domyśle męsko – czy raczej spełniacie po prostu ich wymagania, nawet te nie do końca przemyślane?
Zawsze uważnie słuchamy naszego gościa – robimy wywiad i pytamy się , jaką chciałby mieć brodę, jaki jest jego wymarzony kształt zarostu? Aby spełnić jego oczekiwania analizujemy wiele czynników jak: gęstość zarostu, jakość włosa, rodzaj skrętu, styl życia, codzienny outfit w pracy… Na przykład często korporacje wykluczają posiadanie długiego zarostu, dlaczego mężczyźni pracujący w takich firmach najczęściej decydują się na (taki im sugerujemy) tzw. zarost biznesowy, czyli zarost trzytygodniowy, który jest dobrze wycieniowany, podkreśla męskie rysy twarzy, a jednocześnie jest schludny i pasuje do garnituru i krawata. Rolą barbera jest bycie partnerem, a nie wyrocznią, która narzuca trendy „w noszeniu brody”. Dyskretnie sugerujemy, doradzamy, ale nie narzucamy. Nie ma złych bród, są tylko źli barberzy 😉 Naszym sukcesem jest zaufanie, każdy wracający do nas mężczyzna świadczy o dobrze wykonanej pracy. Zgodnie ze statystykami wraca do nas ponad 74% osób!
Mówimy tyle o brodzie, jako atrybucie męskości, ale z drugiej strony do brody są woski, toniki, olejki, specjalne szczotki z naturalnego włosia i w pewnym momencie może się okazać, że męska półka w łazience będzie dużo większa niż ta kobieta. Więc jak wytłumaczyć facetowi, że to wszystko jest mu potrzebne, że przez to absolutnie nie jest mniej męski – a wręcz przeciwnie?
To już jest rola kobiety, by doceniać zadbanego mężczyznę, mówiąc mu, że wygląda męsko i że to się jej podoba. No i zawsze pozostają jeszcze tzw. argumenty techniczne…
Przykład?
Hm… Wypielęgnowana, nawilżona broda nie drażnij kobiecej skóry przy całowaniu 😉