Wieczorem, w przeddzień Święta Zmarłych po ulicach snują się w grupach strzygi, duchy i kościotrupy. Do domów pukają kostuchy proszące o datki w postaci cukierków. Wreszcie z okien niektórych mieszkań do przechodniów szczerzą się w upiornym uśmiechu świecące lampiony z dyni… Czy to horror? Nie, nie, to Halloween – amerykańskie święto, które zawitało do Polski w latach 90. i na dobre się u nas zadomowiło.
Dla wielu Polaków jest to świetna okazja do świętowania w coraz dłuższe i ciemne dni jesienno-zimowej pory. Puśćmy więc wodze fantazji i sprawmy, by ta zabawa była naprawdę wyjątkowa. Bo nawet w tak upiornie ponurym czasie jak jesień można – a nawet trzeba – się świetnie bawić.
Geneza święta upiorów – geneza upiornego święta
Halloween ma bardzo długą, bo sięgającą czasów starożytnych Celtów historię. Obchodzili oni święto Samhain ustanowione na cześć odchodzącego lata i nadchodzącej zimy. Tego dnia odpędzano też złe duchy próbujące przedostać się do świata żywych i czczono duchy przodków. Palono wówczas symboliczne ogniska mające odstraszać demony, składano ofiary z plonów i zwierząt, a nierzadko też… z ludzi. Wszystko po to, by jak najskuteczniej odgonić demony ze świata żywych. Natomiast dla tych, których sympatię chciano sobie zaskarbić, układano w progu domu drobne smakołyki. Mimo wyparcia tego obrządku przez chrześcijańskie Święto Zmarłych, pozostał on przez stulecia głęboko zakorzeniony w kulturze Zachodu. Halloween jest bowiem najhuczniej obchodzone w Ameryce i Wielkiej Brytanii, gdzie nota bene wydaje się największe pieniądze na związane z jego świętowaniem gadżety. W Polsce, mimo że zawitało tu dopiero w latach 90., co roku obchodzone jest przez coraz więcej ludzi i zarazem w coraz ciekawszej oprawie, zarówno wizualnej, jak i kulinarnej.
By się ukryć przed złem
Nieodłącznymi elementami tego święta są też maski, stroje czy też tematyczne zabawy. Wszystkie one mają swoje korzenie w pogańskich zwyczajach, z których wywodzi się Halloween. O ile na początku Celtowie kojarzyli Samhain z okresem przejściowym w naturze: zakończeniem letnich plonów i obumieraniem przyrody na zimę, tak wkrótce święto to zaczęto utożsamiać z samą śmiercią. Stąd też „ochronne” ubrania w postaci ciemnych szat i masek nakładanych przez bardziej przesądnych świętujących w Halloween. Miały one odganiać złe duchy i pomóc się ukryć przed siłami nadprzyrodzonymi. Dzisiaj jednak te przebieranki mają co prawda bardziej komercyjny wydźwięk, jednak wciąż nawiązują do tradycyjnej próby chronienia się przed nieczystymi mocami. Z kolei zabawa typu „cukierek albo psikus” wywodzi się ze średniowiecza. Wtedy właśnie rodzice ze swoimi dziećmi w Halloween chodzili po domach i opowiadali ich mieszkańcom historie lub śpiewali piosenki. Za taki występ dostawali prezenty lub smaczne przekąski. Z czasem zabawa wyewoluowała i tacy „artyści” zaczęli robić skąpym obdarowującym psikusy. Nieskąpienie na datkach dla halloweenowych gości miało też zapewnić jedną ważną rzecz: zdrowie i spokój w nadchodzącym roku.
Skąd ta dynia?
Niezaprzeczalnym symbolem Halloween jest dynia – koniecznie z wydrążonymi ustami i oczami oraz z włożoną do środka płonącą świecą. Warzywo to, przywiezione wraz z irlandzkimi imigrantami do USA, wkrótce stało się symbolem zaszczepionego wraz z ich przybyciem tego „upiornego” święta. Tak zaaranżowana staje się lampą zwaną „Jack-o’-lantern”, stawianą w oknach lub przy wejściowych drzwiach domów w halloweenowy wieczór. Płonący w takim lampionie płomień świecy był dla irlandzkich chłopów symbolem błędnych ogników odzwierciedlających dusze osób zmarłych w tragicznych okolicznościach. Stąd też drążono dynie, by pomóc im znaleźć drogę do zaświatów. Z kolei nazwa ta wywodzi się od legendarnej postaci o imieniu Jack – przebiegłym mężczyźnie, który zawarł pakt z samym szatanem. Obiecał oddać mu swoją duszę w zamian za nieprzebrane bogactwo. Zmienił jednak zdanie, a gdy szatan zawitał do niego do domu, mężczyzna uwięził go. Wkrótce jednak Jack zmarł – dokładnie 31 października, ale za karę jego dusza wciąż błąka się po ziemi, oświetlając sobie drogę własnoręcznie wykonaną latarnią. Drzwi nieba są dla niego zamknięte, ponieważ był chciwy, a piekła – ponieważ próbował oszukać samego diabła.
Groza tkwi w (smacznych) szczegółach
Niezapomniany klimat halloweenowej zabawy zagwarantuje jedno: troska o szczegóły. Nie
sztuką jest bowiem narzucić na siebie prześcieradło z dziurami na oczy i podać gościom
barszczu udającego krwistą polewkę. Trzeba ruszyć głową, wytężyć kreatywność i
zainwestować trochę czasu, by przygotować niepowtarzalny wieczór dla znajomych i samego siebie. To daje pewność, że przygotowane przez nas smakołyki znikną w mgnieniu oka. – Szybkie przekąski są po prostu idealne i zarazem najłatwiejsze do przygotowania – mówi Ewa Polińska, ekspert Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej MSM Mońki. – Podobnie jak wystrój domu i stroje przybyłych na imprezę gości, tak też podane w halloweenowy wieczór potrawy powinny być „zgodne” z panującym wokół mrocznym klimatem. Warto więc sięgnąć po ser żółty, np. Gouda MSM Mońki. Rewelacyjnie sprawdzi się zarówno do przygotowania zimnych, jak i ciepłych przekąsek, jest też dobrze topliwy. Dlatego szczególnie polecamy szybkie w przygotowaniu halloweenowe muffinki serowe w kształcie ośmiorniczek. Bo jak jeść w Halloween, to tylko smacznie i… z (pozytywnym) dreszczykiem. Ale za to bez kulinarnych horrorów!
Halloweenowe muffinki serowe w kształcie ośmiorniczek
Składniki:
- 15 czarnych oliwek
- gotowy spód do ciasta pizzowego
- 400 g sera żółtego Gouda MSM Mońki
- główka brokułu
- 700 g pieczarek
- 15 średniej wielkości miseczek do zapiekania (najlepiej w czarnym kolorze)
- sól, pieprz, bazylia do smaku
Przygotowanie:
- Brokuł podzielić na różyczki i ugotować na półtwardo.
- Pieczarki pokroić w cząstki i poddusić na maśle.
- Zetrzeć ser na tarce.
- Wszystko wymieszać w misce, przyprawić i wyłożyć do muffinek.
- Z ciasta na pizzę wykroić 15 kółek i szerokie na centymetr paski.
- Każdą muffinkę z farszem przykryć na wierzchu kółkiem, a ścianki naczyń obkleić 4-5 paskami – tak, aby swoim kształtem przypominały ośmiorniczki.
- Pokroić oliwki w krążki i po dwa ułożyć na każdej muffince (na kształt oczu).
- Włożyć tacę z naczyniami do rozgrzanego piekarnika na 20 minut na 180 stopni.
- Wyjąć, gdy ciasto będzie zarumienione.
Smacznego!