Czy skóra Polek starzeje się inaczej niż skóra mieszkanke Europy Zachodniej? Sprawdź odpowiedź na te i inne pytania!
Skóra Polek starzeje się inaczej niż skóra mieszkanek Europy Zachodniej.
Fakt! Niezależnie od długości i szerokości geograficznej na jakiej żyjemy te same czynniki są powodem starzenia się skóry. Z jednej strony na skórę działają czynniki środowiska, z promieniami UV na czele, z drugiej starzenie skóry nieprzejednanie związane jest z zegarem biologicznym i czynnikami genetycznymi.
Genetyka, w jakimś stopniu, stara się przygotować nas do warunków środowiskowych. Z tego powodu kobiety żyjące na południu i zachodzie Europy mają na ogół ciemniejszą karnację niż jaśniejsze i delikatniejsze Słowianki. Jasna skóra gorzej reaguje na słońce, łatwiej dochodzi do oparzeń, a mała ilość melaniny ułatwia promieniom UV wnikanie do jej głębszych warstw. Jeżeli dzięki tym sygnałom ostrzegawczym pamiętamy o stosowaniu kosmetyków ochronnych z filtrami, to zapobiegniemy pojawianiu się cech przyspieszonego starzenia, które często widać po czterdziestym roku życia u naszych południowych koleżanek.
Jaśniejsza skóra jest jednak wrażliwsza nie tylko na słońce. Zwykle jest także cieńsza, przez co z wiekiem na skórze Polek mogą bardziej uwidoczniać się cechy starzenia genetycznego: wiotkość, atrofia (powolne ścieńczanie się skóry, z powodu ubytku kolagenu), sieć drobnych zmarszczek. Dodatkowo źle reaguje na alergeny i inne czynniki środowiskowe. Umiarkowany klimat nigdy nie wymagał wykształcenia grubej warstwy ochronnej skóry. Zmorą Polek jest więc z pewnością, obserwowana częściej niż w innych krajach skłonność do pękających naczynek, a także podwyższony łojotok, rogowacenie lub przesuszenie i kruchość skóry. Zmiany te powstają, gdy niezabezpieczona odpowiednimi kosmetykami wrażliwa skóra próbuje przed podrażnieniem bronić się sama. Delikatna skóra polskich kobiet wymaga zatem bardzo starannej pielęgnacji dobrze dobranymi kosmetykami przeciwstarzeniowymi, które uwzględniają wszystkie cechy naszego genetycznego „paszportu”.
Poza dobrą pielęgnacją są jeszcze inne czynniki utrzymujące zdrowy wygląd skóry pomimo upływu czasu.
Fakt! Wygląd nie zależy tylko od „szaty”, czyli warstw najbardziej zewnętrznych, ubioru i skóry. Sylwetka, sposób poruszania się i komunikowania z otoczeniem, spojrzenie i wiele innych, nie do końca zdefiniowanych czynników decyduje o tym, jak jesteśmy odbierani i na ile lat wyglądamy.
Tak zwane dbanie o siebie to przede wszystkim profilaktyka i ochrona zdrowia. O zdrowie powinniśmy się zatroszczyć wtedy, gdy je mamy, a nie dopiero gdy zaczyna nam go brakować. Około czterdziestego roku życia powinniśmy mieć swojego lekarza wewnętrznego (pierwszego kontaktu), który zna nasz organizm i potrafi doradzić kiedy i jakie badania przeprowadzić, aby w porę wykluczyć rozwój grożących nam dolegliwości.
Jednym z elementów ochrony zdrowia, od którego zależy nasz wygląd jest prawidłowa dieta dostosowana do potrzeb organizmu. W dzisiejszym świecie koniecznością jest się staranne „przyglądanie” się spożywanemu pokarmowi. Konserwanty, barwniki, środki poprawiające smak i wygląd, zwierzęce hormony i dziesiątki innych toksyn ukryte są w najróżniejszych daniach, zwykłych przegryzkach i napojach. Z czasem zatruty organizm przestaje nawet „rozpoznawać” naturalny zapach i smak potraw. Toksyny gromadzą się, zaburzają metabolizm i zdolności regeneracyjne organizmu. Cierpi na tym także skóra. Poza jakością pożywienia ważna jest także jego ilość. Zbyt duże codzienne spożywanie węglowodanów przyczynia się do przyspieszenia procesów glikozylacji białek (np. kolagenu skóry), szkodliwego procesu uznanego obecnie za jeden z najważniejszych mechanizmów starzenia się. Skórze możemy pomóc stosując kosmetyki chroniące przed glikozylacją kolagenu. Nawet najlepsza pielęgnacja nie powinna nas jednak zwalniać z obowiązku przestrzegania zasad mądrej diety.
Jednym z czynników decydujących o wyglądzie i ocenie tempa starzenia jest niewątpliwie sylwetka. Proporcjonalna, nie za bardzo rozbudowana i nie za chuda. Naturalnie „wyrzeźbiona”, jak na greckim posągu. Niemożliwe? Możliwe, choć na pewno trudne w dzisiejszym zabieganym świecie. Codzienna dawka ruchu lub ulubione ćwiczenia 3 razy w tygodniu. Sport lub zwykła fizyczna aktywność poprawia nie tylko sylwetkę. Utrzymują giętkość ciała, a podobno jedną z nadchodzących plag cywilizacji są choroby układu mięśniowo-ruchowego, sztywność ciała i dolegliwości bólowe spowodowane właśnie fizyczną bezczynnością. Sport poprawia także samopoczucie. To oficjalnie uznany środek przeciwdepresyjny. A dodatkowo warto także pamiętać, że ruch poprawia ukrwienie skóry i zapewnia jej lepsze odżywienie. Wiadomo też, że oprócz sprawniejszych mięśni poprawia gęstość skóry, sprawiając że staje się ona mocniejsza, mniej wiotka i rzadziej powstają rozstępy.
Skóra powinna do czterdziestego roku życia radzić sobie sama.
Mit! Niestety bardzo często nie przenosimy zasad znanych z codziennej dbałości o dobra nabyte na nasz własny organizm. O torebkę lub buty dbamy od pierwszego dnia ich posiadania. Z pielęgnacją własnej skóry często czekamy, bo „ za wcześnie” albo „jeszcze niepotrzebnie”. Skóra chętnie korzysta z większego komfortu, jaki daje jej dobra pielęgnacja, ale nigdy nie wyłącza własnych systemów regulacyjnych, których spowolnienie mogłoby sprawić późniejsze „efekty z odstawienia”. Z kosmetykiem czy bez skóra musi funkcjonować. Dzięki kosmetykom pracuje lżej i na dłużej wystarczy jej sił. Dzięki temu wolniej „się zużywa” jak gatunkowo lepszy, dobrze pielęgnowany materiał.
Kosmetyki „za mocne” mogą odzwyczaić skórę od właściwego funkcjonowania
Mit! Skóra nie przyzwyczaja się do kosmetyków w medycznym znaczeniu tego słowa. Przyzwyczajenie to rodzaj tolerancji powodującej, że trzeba stosować coraz wyższą i silniejszą dawkę terapeutycznego środka. Kosmetyki nie uzależniają, tak jak mogą to zrobić leki. Jeżeli z jakiegoś powodu odstawimy dobry aktywny kosmetyk, to po prostu ograniczymy skórze możliwość korzystania z istotnego komfortu, jaki miała w czasie jego stosowania. Skóra skorzystała z dodatkowej ochrony i stymulacji, a wiele korzystnych efektów kuracji (mniej przebarwień, gładsza, lepiej nawilżona skóra) może być bardzo trwałych. Do dobrych kosmetyków, jak do każdego luksusu łatwo jest jednak przyzwyczaić się psychicznie. Stąd prawdopodobnie wziął się mit mówiący, że mocniejsze i często drogie kosmetyki powodują rozleniwienie skóry. Dermatolodzy zawsze przypominają, że w pielęgnacji najważniejsza jest systematyka. Warto więc stosować dobre kosmetyki, sprawdzonych firm, na które nas po prostu stać. Kupowanie od czasu do czasu bardzo drogiego preparatu, po którym robimy przerwę i stosujemy byle co, nie jest dobrym nawykiem pielęgnacyjnym.
Kosmetyki należy często zmieniać.
Mit! Niektóre kosmetyki działają na powierzchowne warstwy skóry i wtedy dość szybko widać efekt ich stosowania. Efekt „błyskawiczny” po paru minutach lub dniach jest z reguły bardzo krótkotrwały. Jeżeli jednak oczekujemy od kosmetyku mocniejszego i bardziej regeneracyjnego efektu to powinniśmy pamiętać, że taki pojawia się po dłuższym stosowaniu odpowiedniego składnika. Lepsze napięcie skóry, wygładzenie zmarszczek i inne trwałe, nieustępujące od razu po odstawieniu kosmetyku reakcje, mają miejsce w skórze właściwej i mogą pojawić się dopiero po paru tygodniach pielęgnacji. Dermatolodzy bardzo często polecają niektóre kosmetyki z aktywnymi składnikami do stałego stosowania, a tylko sezonowo coś dodają lub odstawiają. Pielęgnacja jedną linią kosmetyków nastawionych na precyzyjnie zaplanowany efekt daje najlepsze rezultaty.
tekst: dr n. med. Maria Noszczyk (Melitus Lecznica Dermatologii Estetycznej i Anti-Aging)