Założyciel marki Eisenberg to wyjątkowa postać. Wielki esteta, perfekcjonista, kreator, wielbiciel sztuki. Dla niego produkt kosmetyczny to gwiazda sama w sobie! Rzadko mamy okazję gościć go w Polsce, ale tym razem udało się nawet przeprowadzić z nim wywiad-rzekę! Zobaczcie, czym kieruje się w tworzeniu kosmetyków i jakie nowości niebawem wprowadzi na rynek. Rozmawia Agnieszka Balon.
AB: Zacznę od tego, że jest Pan bardzo tajemniczą i intrygującą osobą, trudno było mi cokolwiek znaleźć na Pana temat…
JE: Nie mam żadnych tajemnic (śmiech), może mnie Pani pytać o wszystko. Jestem dyskretny, ale nie tajemniczy – a to jest duża różnica.
AB: Czy to celowy zabieg? Pana biografia jest imponująca, jest Pan absolutnie niesamowitym człowiekiem, który przez cały czas inspirowany jest do działania przez zupełnie nowe bodźce, angażował Pan swoje działania w tak różne dziedziny…
JE: Dziękuję za komplement i już tłumaczę. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest produkt. Kiedy spojrzy Pani na ludzi ogarniętych pasją, takich jak na przykład Steve Jobs, zwróci Pani uwagę na jedną rzecz: czy ważne było to, jakie miał życie prywatne, czy to, czego dokonał? Żadnego znaczenia nie ma fakt, jakie miał życie osobiste, natomiast ważne jest to, co po sobie zostawił. Ja sam nie jestem osobą, którą interesują plotki, nie lubię upubliczniania się, życia na pokaz. Dlatego to, jak żyję, nie jest ważne. Najważniejszy jest produkt. Od wczesnego dzieciństwa coś tworzyłem i to właśnie moje dzieła mówią za mnie i mówią o mnie.
AB: Co Pana zatem inspiruje do tworzenia?
JE: Piękno, sztuka i estetyka… No i dobrze, aby wszystko to było funkcjonalne. Kiedy zerknie Pani w moją biografię, zobaczy Pani, że ja mam niejako dwie osobowości (śmiech): z jednej strony jestem pochłonięty pięknem i sztuką, a z drugiej – chętnie sięgam po technologię. To są dwie strony mojej osobowości – w pewnym sensie przeciwne, ale ja nieustannie dążę do stworzenia z nich jednej całości. Jeśli przyjrzy się Pani produktom, które stworzyłem, zobaczy Pani bardzo ważną rzecz: one zawsze są jednocześnie piękne i funkcjonalne. Tak więc wracając niejako do Pani pierwszego pytania – zupełnie nie jest ważne to, czy wolę kawę, herbatę, czy może wodę – bo najważniejsze, co o mnie mówi moja praca.
Produkty pielęgnacyjne oparte są na formule Trio-Molecular, która regeneruje, energizuje oraz dotlenia skórę. Zawarte w niej molekuły mają działanie keratolityczne, regulują odnowę komórkową skóry oraz stymulują produkcję kolagenu i elastyny. Wśród kosmetyków dla kobiet znajdziesz produkty do demakijażu, kremy na różne potrzeby skóry (m.in. nawilżające, rozjaśniające, ujędrniające), kuracje specjalne, preparaty ochronne przed UV, balsamy i kremy do ciała. Więcej na www.eisenberg.com
AB: Zgadzam się z Panem, ale moje pytanie spowodowane było tym, że Eisenberg to nie tylko marka, ale też nazwisko… Ogarnia nas ciekawość, kim jest człowiek, który za tym nazwiskiem i marką jednocześnie stoi…
JE: Ma Pani absolutną rację! Chcę też podkreślić, że jestem jedyną osobą na świecie, która osobiście stoi za marką – produkty Eisenberg to nie są produkty zakupione, użyczone – są one przeze mnie stworzone od samego początku do końca. W świecie kosmetyków jak dotąd tylko Elisabeth Arden, Estee Lauder i Helena Rubinstein same tworzyły swoje produkty. Ani Armani, ani Dior, ani Chanel nigdy tego nie robili. Zawsze mamy do czynienia z kupowaniem, sprzedawaniem produktu, formuły przez marki lub koncerny, do których te marki należą, ale nie ma to nic wspólnego z tworzeniem produktu od podstaw. Tylko Arden, Lauder i Rubintein robiły to same, one, fizycznie – one, a nie wielkie fabryki L’Oreal, Garnier czy La Prairie.
Oczywiście za pomysłem, trendem w modzie stoi konkretna osoba, ale nie za kosmetykiem. Nawet w świecie zapachów jest podobnie – ten, kto tworzy zapach i jednocześnie jest nosem, nie daje zapachowi swojego nazwiska. Ani Guerlain ani Chanel nie tworzyli sami swoich własnych zapachów, a osoby, które to dla nich zrobiły, nie są w 100 % ich kreatorami. I to chyba jest moja tajemnica – to ja stoję za marką, za tworzeniem i kreacją produktów.
AB: Wokół produktów Eisenberg nie ma żadnej hollywoodzkiej gwiazdy, żadnej pięknej twarzy – to chyba też odróżnia markę od innych. Kiedy spojrzymy na jakikolwiek, powiedzmy, zapach czy krem innej marki, zaraz obok dostrzegamy modelkę czy znaną aktorkę, ale w marce Eisenberg króluje produkt.
JE: Dziękuję, że Pani to podkreśliła. Właśnie od tego rozpoczął się nasz wywiad – produkt jest najważniejszy! I dlatego nigdy do tej marki nie wejdzie żadna gwiazda. Teraz ja chciałbym zadać Pani pytanie, mogę…?
AB: Oczywiście, proszę…
JE: James Bond jest Pani znany, prawda? Nawet bardzo znany. Wizerunek Jamesa Bonda wykorzystany jest w reklamie zegarków… Moje pytanie brzmi: co to za zegarki?
AB: Nie mam pojęcia! (śmiech)
JE: To jest odpowiedź na Pani pytanie! Od ponad 40 lat wizerunek Jamesa Bonda reklamuje ten sam zegarek – Sean Connery, Pierce Brosnan, Roger Moore czy Daniel Craig – wszyscy oni reklamują tę samą markę. Ale to, co się naprawdę stało, to kanibalizacja marki – wszyscy pamietają Jamesa Bonda, nikt nie pamięta brandu. I dlatego stworzyłem markę, gdzie produkt jest królem i największą gwiazdą. Dla innych gwiazd nie ma tu miejsca.
AB: Ale jednocześnie na myśl przychodzi mi kolejne pytanie: jeśli to produkt króluje, to dlaczego tak mało jest reklam samego produktu?
JE: Znowu odpowiedź jest bardzo prosta. Ja sam nie jestem międzynarodową korporacją, nie mam wspólnika, ja i marka nie należymy do nikogo innego – a wszyscy robią biznes w taki sposób: tworzą krem czy jakis zapach, nadają mu nazwę i sprzedają za ogromną sumę pieniędzy. Nie ma badań, nie ma serca, żadnego myślenia, które stoi za produktem, tylko reklama. Marka Eisenberg i ja sam tak nie działam – za każdym razem, kiedy do życia powołuję kolejny produkt, rodzi się on z moich myśli i z mojego serca. A jakość mówi więcej niż reklama.
Wśród produktów do ciała szczególną popularnością cieszy się balsam antycellulitowy Cryoform.
AB: To trochę tak, jakby sprzeciwił się Pan mechanizmowi działającemu w branży, musi być Pan bardzo odważnym człowiekiem…
JE: Ma Pani rację, mam w sobie dużo odwagi. A gdy o odwadze mowa, to coś Pani opowiem: Sephora we Włoszech w lutym 2012 roku przyznała marce Eisenberg nagrodę dla najbardziej luksusowej marki świata. A przecież Sephora należy do LVMH (Louis Vuitton Moet Hennessy) – tej samej grupy, do której należą takie marki, jak: Dior, Guerlain, Kenzo, Givenchy, no i oczywiście sama Sephora. Ale to nie żadna z nich, tylko Eisenberg uznana został przez Sephorę za najbardziej luksusową markę na świecie. Zapytałem ich, jak mają odwagę dać mi tak prestiżową nagrodę, skoro należą do grupy LVMH. W odpowiedzi usłyszałem, że przyznanie tej nagrody to nie efekt odwagi, tylko rzeczywistość.
AB: W ilu krajach marka Eisenberg jest obecna?
JE: W trzydziestu.
AB: Czy to znaczy, że Pan dużo podróżuje?
JE: Nie (śmiech), w tych krajach pracują ludzie, którzy mi tego oszczędzają, bo ja sam nie jestem wielbicielem podróży. W Polsce jestem dlatego, że od 7 lat obiecałem zarządowi Sephora (Eisenberg to marka Sephory na wyłączność), że przyjadę, no i w końcu to się stało. Ja nieustannie tworzę, cały czas mam coś do zrobienia i dlatego zawsze odkładam moje podróże na później.
W ofercie Eisenberg znajdują się też kosmetyki dla mężczyzn.
AB: I to, przyznam, kolejna niezwykła rzecz w dzisiejszych czasach.
JE: Ludzie cały czas poszukują czegoś innego niż rzeczywistość, żyją w wirtualnym świecie, cały czas za czymś biegniemy, czegoś chcemy i nie mamy czasu, aby cieszyć się tym, co jest dla nas naprawdę ważne, identyfikujemy się z czymś innym, z jakimś marzeniem, a nikt tak naprawdę nie chce żyć rzeczywistością. A ja chcę żyć swoim własnym życiem i tym, co sprawia mi największą radość – tworzeniem produktów.
AB: Porozmawiajmy zatem o produktach. Przez długi czas marka Eisenberg znana była jako marka pielęgnacyjna, ale w końcu w ofercie pojawił się produkt do makijażu. Chciałabym zapytać, czy to pierwszy i ostatni produkt z linii makijażu, czy może to dopiero początek?
JE: To zdecydowanie dopiero początek. Obecnie pracuję nad 150 produktami do makijażu, pod koniec 2013 roku wszystkie te produkty znajdą sie w sprzedaży jako kompletna linia. Dlaczego zaczęliśmy od podkładu? Bo stworzenie dobrego podkładu wymaga wiedzy, inwestycji w technologię – podkłady są bazą, a wszystkie inne produkty są jak moda. Dla mnie moda jest szczególnie ważna i zajmuje spore miejsce w mojej biografii, ale tutaj chciałem połączyć to, o czym mówiłem wcześniej, czyli piękno i technologię.
Invisible Corrective Makeup jest jak druga skóra, tego produktu nie widać na skórze, nawet jeśli weźmie Pani do ręki lupę, a jednocześnie idealnie koryguje wszelkie niedoskonałości, jest doskonały zarówno podczas lodowatej zimy, jak i podczas upalnego lata – ma go Pani zawsze na skórze. Co ważne, do stworzenia formuły tego podkładu użyliśmy więcej technologii niż do pozostałych 150 produktów. Formuła tego doskonałego produktu pochłonęła tyle pracy, że teraz stworzenie pozostałych 150 produktów to już czysta przyjemność. Co jeszcze ważne, to połączenie technologi, kształtu, faktury opakowania i nazwy – takiej, jakiej nikt na świecie nie wykorzystał – choć jest ona absolutnie oczywista… Gama naszych produktów do makijażu nosi nazwę Le Maquillage (makijaż). Nikt wcześniej nie nazwał makijażu po prostu makijażem. Podkład jest tylko zapowiedzią tego wszystkiego, co przyjdzie później.
AB: A jaki produkt zobaczymy jako następny?
JE: Na początku 2013 roku przedstawimy naszym klientkom tusz do rzęs, kolejny produkt, dla którego technologia jest równie ważna. I będzie to kolejna rewolucja – maskara tak niepowtarzalna, jak to tylko możliwe, a później cała reszta.
AB: Pozwoli Pan, że wrócę do określenia, które na samym początku naszej rozmowy padło z Pana ust: „funkcjonalny”. To raczej niespotykane określenie w stosunku do produktów luksusowych…
JE: No właśnie, tutaj ma Pani też odpowiedź na pytanie, dlaczego zająłem się najpierw pielęgnacją, a nie makijażem albo zapachami. Pielęgnacja jak nic innego ściśle związana jest z badaniami laboratoryjnymi. Jeśli produkty, które nakłada się na twarz lub ciało, nie dają pożądanych efektów, są niczym i to jest właśnie ta strona funkcjonalna. Jednocześnie ta użyteczna strona produktu otoczona jest pięknem, luksusem, pozwala marzyć. Nie zapominajmy jednak, że to funkcjonalność, przydatność jest najważniejsza, bo kiedy prodkut nie jest doskonały, jedyne, czego może dostarczyć, to rozczarowanie. I żadna iluzja powodowana pięknym opakowaniem nie pomoże. Jakość jest najważniejsza.
AB: Zgadzam się z Panem, najgorsze i najboleśniejsze jest rozczarowanie z niespełnionej obietnicy. Kiedy produkt budzi rozczarowanie, nigdy już nie sięgamy po następny, ale kiedy produkt spełnia swoją obietnicę, związuje nas z marką na bardzo długo.
JE: Ma Pani absolutną racje! Musi Pani wiedzieć o jeszcze jednej absolutnie ważnej rzeczy: przez wszystkie lata działania firmy nigdy nie przyjęliśmy reklamacji związanej z jakością produktu. Nie ma ludzi, którzy rozczarowali się produktem, coś takiego nie istnieje w świecie marki Eisenberg.
AB: To niesamowite, ale muszę przyznać, że kiedy przygotowywałam się do naszej rozmowy, przeprawadziłam rozmowę z kobietami w różnym wieku, pytając ich, czy znają markę Eisenberg, czy używały produktów i co na ich temat sądzą. Co ciekawe, nie usłyszałam ani jednej złej opinii!
JE: To wspaniała informacja. Do Polski przyjechałem prosto z Niemiec, gdzie miałem przyjemność spotkać się z Dr. Kreckerem, właścicielem perfumerii Douglas, na spotkaniu obecni byli też dyrektorzy Douglasa, managerowie perfumerii, którzy nigdy wcześniej nie widzieli ani mnie, ani Dr. Kreckera. Zapytałem ich, ile lat ze sobą współpracujemy, odpowiedzieli że 10, więc zapytałem, czy pamiętają choć jedną reklamację produktów Eisenberg w tym czasie. Po chwili zastanowienia odpowiedzieli, że nie! „Kiedy mówi się o Eisenberg, to nie myśli się o reklamacjach” – podsumowali.
Youth Elixir to prawdziwy eliksir młodości! Rozświetla skórę, zdejmuje z niej oznaki zmęczenia, napina skórę i przedłuża trwałość makijażu!
AB: To niesamowite! Zwłaszcza w czasach, kiedy słowa „alergia” „uczulenia” pojawiają się nagminnie w kontekście kosmetyków.
JE: Coś takiego jak alergia czy uczulenie nie pojawia się u nas. Wszystkie produkty kosmetyczne Eisenberg są testowane tak, jakby były to lekarstwa. Przechodzą dokładnie te same testy jak leki, zanim trafią do sprzedaży. Dla marki produkt musi być doskonały pod każdym względem. Prosze spojrzeć, coś Pani pokażę… (i tu Jose Eisenberg zachęca mnie, abym spojrzała na ekran jego iPada, i pokazuje mi na nim mi dwa projekty opakowań kremów). Nieustannie pracujemy nad ulepszaniem naszych produktów i opakowań. To, co Pani tu widzi, to najnowsze projekty słoika na krem. Są niemal identyczne, ale proszę zwrócić uwagę na ten mały biały pasek. To ważna rzecz, opantentowana przez naszą markę. W rzeczywistości jest plastikowy i powoduje, że opakowanie jest jeszcze bardziej funkcjonalne i w lepszy sposób chroni zawartość, ale ostatecznie wstrzymałem produkcję, bo ten mały biały pasek powoduje, że opakowanie nie jest już tak doskonałe, jakbym sobie tego życzył. Choć ma 10 razy lepszą jakość od poprzedniego opakowania, estetycznie nie jestdoskonałe. Ta różnica nie jest – jak Pani widzi – wielka, normalnie nie powinna nikomu przeszkadzać i być może dla wielu osób byłaby niezauważona, ale dla mnie jest nie do przyjęcia, straciliśmy 6 miesięcy, bo „tolerancja jest równa zero!”. Zawsze, bez wyjątków.
Hasło, które nam przyświeca, to: jakość, piękno i nadzwyczajność.
AB: Bardzo dziękuję za naszą inspirującą rozmowę!