Eduardo Ferreira podczas pracy na pokazie mody La Mania w Warszawie. Na górze po prawej: Bobbi Brown w czasie pracy. Po środku: bestseller marki – żelowy eyeliner!
O historii marki, o jej wyjątkowym podejściu do makijażu i o związkach z modą, w specjalnym wywiadzie z Eduardo Ferreirą, znanym makijażystą i dyrektorem artystycznym Bobbi Brown, rozmawia Maya Kowalczyk.
Maya Kowalczyk: Proszę opowiedzieć w skrócie o historii, filozofii i kulturze organizacyjnej Bobbi Brown.
Eduardo Ferreira: Bobbi Brown, która obecnie ma 54 lata, zaczęła swą karierę jako wizażystka w latach 80. Proszę sobie wyobrazić, że po otrzymaniu dyplomu z makijażu przyjechała do Nowego Jorku, miasta, w którym nikogo nie znała. Nagle zaczęła być bardzo, bardzo znana, gdyż jako pierwsza zaczęła mówić o naturalnym makijażu. Pamiętam, jak pewnego razu byłem w Niemczech na konferencji prasowej z panem Leonardem A. Lauder, zorganizowanej dla redaktorów pism o urodzie. Jak Pani wie, marka Bobbi Brown należy obecnie do Estēe Lauder Group. Na wspomnianej konferencji pan Lauder opowiadał historię, jak „upolował” Bobbi. Jej koncepcja była naprawdę wspaniała i po raz pierwszy można było usłyszeć, jak ktoś opowiada o podtonach kolorystycznych (ang. undertone). Są one bardzo ważne u Bobbi. Jest ona pierwszą osobą, która odkryła, że podkład powinien być żółty – dziś wie to każdy. Bobbi stworzyła również własną koncepcję doboru podkładu do tonacji skóry. Właściwy podkład to taki, którego nie widać. Wszystko to pomogło jej założyć własną markę. Do podjęcia tej decyzji skłoniła ją jednak jeszcze jedna rzecz. Zdała sobie sprawę z tego, że branża kosmetyczna jedynie sprzedaje kosmetyki kolorowe, lecz nie uczy, jak wykonywać makijaż. Dlatego też w 1991 roku powstała marka Bobbi Brown. Jej założycielka zaczęła od sprzedaży szminek u Bergdorfa Goodmana w Nowym Jorku. Wynegocjowała, iż będzie tam miesiąc z zapasem 100 szminek – a sprzedała je w jeden dzień. Odniosła prawdziwy sukces. Dlaczego? Dzięki swej filozofii. Założyła własną markę, którą ciągle rozwijała.
Cztery lata później, w roku 1995, Bobbi Brown sfinalizowała współpracę z koncernem Estēe Lauder. Obecnie marka należy do Estēe Lauder Group, a Bobbi, będąca jej założycielką, jest nadal jej główną wizażystką i zarządza wszystkim. Mam tu na myśli rozwój produktu, wizaż, a nawet marketing. Jest niczym żywe, trwałe aktywo własnej marki. To ją wyróżnia na tle innych marek, w których prowadzenie nie są zaanagażowani wizażyści.
Czuję się szczęściarzem, że mogę pracować z Bobbi. Razem pracujemy nad New York Fashion Week. Co jest ciekawe, marka Bobbi Brown ma wiele wspólnego z modą. Nawet w tym tygodniu mieliśmy wielki event tutaj, w Warszawie – przygotowywaliśmy makijaże na pokaz mody La Mania. Wiesz, co jeszcze jest w Bobbi wspaniałe? To, że mamy ciekawe rozwiązania dla wizażystów. Jednocześnie, co ważne, uczymy ich, jak malować. Na tym opiera się cała koncepcja. Na podejściu do piękna. Obecnie kobiety odczuwają silną presję odnośnie tego, jak powinny wyglądać. Myślę, że przemysł modowy kreuje swoje własne ofiary. Każdy winien wyglądać tak samo. Trzeba być szczupłym, mieć duże usta i tak dalej. Ta koncepcja perfekcji nie powinna była w ogóle się narodzić, gdyż perfekcja nie jest niczym obiektywnym. Chodzi o to, że dla mnie perfekcyjne jest jedno, a dla ciebie drugie. Tak więc największą różnicą w filozofii marki Bobbi Brown jest to, że nie powinnaś wyglądać jak ktoś inny, lecz jak Ty sama. Makijaż ma być sposobem na to, byś wyglądała jak ty i czuła się sobą, tylko piękniejszą. Ma podkreślać Twoje walory …
MK: Odkrywać naturalne piękno?
EF: Tak, piękno pochodzi z wnętrza. Jest naturalne. Przykładowo, czerwona szminka wygląda u Ciebie bardzo naturalnie. Uwielbiam ją! Gdybym robił Ci make-up, zawsze pomalowałbym Ci usta na czerwono. Do Ciebie naturalnie pasuje czerwony, ale dla innej kobiety może być to róż. Jak powiedziała Bobbi, makijaż nie powinien być odzwierciedleniem aktualnie obowiązującego trendu, ale odbiciem własnego stylu. Oczywiście trzeba robić pewne ustępstwa. Przykładowo, fiolet pasuje do ciebie lub nie. Musisz dokonać wyboru. Najważniejsze jest to, by spojrzeć w lustro, przestać myśleć o tym, czego się w sobie nie lubi, i skupić się na tym, co się lubi.
Tzw. facechart z rozpiską makijażu, jaki Eduardo zaproponował modelkom w czasie warszawskiego pokazu mody La Mania
MK: Czy mógłby Pan opowiedzieć o kosmetykach pielęgnacyjnych i kolorowych Bobbi Brown? Czy mają Państwo w ofercie produkty przygotowane z myślą o przedstawicielkach różnych ras?
EF: Tym ta marka znacząco różni się od pozostałych. Bobbi wierzy, iż: „Piękno jest uniwersalne. Koncepcja piękna nie obejmuje jedynie danej grupy rasowej czy wiekowej”. Tak więc globalna marka urodowa powinna posiadać rozwiązania dla każdego z nas, niezależnie od pochodzenia geograficznego czy wieku. My takie posiadamy. Mamy produkty dla osób o cerze nadzwyczajnie jasnej i dla tych o skórze bardzo ciemnej, zamieszkujących Nigerię czy inne rejony świata. W naszej ofercie znajdują się 22 różne odcienie podkładów oraz kolory tworzone przez Bobbi. Mamy więc propozycje dla wszystkich, o każdej tonacji skóry. Jeżeli chodzi o kwestie związane z wiekiem, uczymy naszych wizażystów różnych technik związanych z wykonywaniem makijażu i nastolatkom, i kobietom pomiędzy 20. a 40. rokiem życia. Mamy także specjalną technikę, która nazywamy „makijażowym liftingiem” dla kobiet, których skóra wymaga małego liftingu. Znaczenie mają nie tylko techniki, ale także tekstury.
MK: Czy możemy na chwile wrócić do koncepcji podtonów? Proszę o kilka słów wyjaśnienia.
EF: Przykładowo, gdy patrzymy na ten kolor, nie widzimy purpurowego, lecz niebieski z czerwonym. Podton to kolor widziany w głębi. Gdy tworzy się daną barwę, kolory, z których ona powstaje, to są właśnie podtony. Na skórze każdego z nas jest to zawsze, ale to zawsze kolor żółty.
MK: Proszę o kilka słów na temat gamy kosmetyków pielęgnacyjnych…
EF: Koncepcja kosmetyków pielęgnacyjnych Bobbi jest bardzo odmienna od reszty. W ich skład wchodzą naturalne ekstrakty i olejki. Nie używamy żadnych sztucznych składników, żadnych perfum, a więc są one bezzapachowe, nie używamy alkoholu i nie przeprowadzamy testów na zwierzętach. Bardzo ważne jest to, że nasze produkty można nakładać warstwowo, ponieważ potrzeby skóry są różne. Mamy więc różne produkty stworzone z myślą o konkretnych potrzebach skóry. Są przecież osoby o skórze tłustej, która jednocześnie jest odwodniona, oraz osoby posiadające suchą skórę, która wymaga nawilżenia. Istotny jest właściwy balans, a jak wspominałem, nasze produkty można nakładać warstwami. Inną istotną cechą naszych kosmetyków nawilżających jest to, że stanowią one jednocześnie doskonałą bazę pod makijaż.
MK: Czy mógłby Pan podać więcej szczegółów na temat baz Bobbi Brown?
EF: Nasze bazy pod makijaż są naturalne. W przeciwieństwie do większości obecnych teraz na rynku nie powstały na bazie silikonu. Baza pod makijaż to film z substancji nawilżającej, nie absorbowany przez skórę i pozostający na jej powierzchni. Silikonowe bazy spełniają taka samą rolę, ale niestety tworzą jednocześnie grubą warstwę i czasami niszczą makijaż.
MK: Który z produktów sprzedaje się najlepiej w Stanach Zjednoczonych, a który w Europie?
EF: Wszędzie ten sam. Bestsellerem jest żelowy eyeliner. Ten produkt jest niesamowity. Znasz jego historię?
MK: Nie.
EF: Bobbi była kiedyś na wakacjach i została poproszona o udzielenie wywiadu. Musiała pokazać się w makijażu, a niestety nie wzięła ze sobą wszystkiego, co było jej potrzebne. Brakowało jej eyelinera. W tamtych czasach wszystkie eyelinery były płynne. Jako wizażystka Bobbi jest bardzo kreatywna. Powiedziała więc sobie: „Zrobię to własną maskarą. Przygotuję własny eyeliner do tego wystąpienia”. Najzabawniejsze było to, że kreski zrobiła rano, a późnym wieczorem nadal były one w idealnym stanie. Pomyślała więc: „Mam to! Muszę stworzyć żelowy eyeliner”. Tak powstał pierwszy na świecie żelowy eyeliner. Dziś jesteśmy dumni, że jest on najczęściej imitowanym produktem na świecie.
MK: Które z największych hitów Bobi Brown poleciłby Pan do stosowania w naszym klimacie, w Polsce?
EF: Jest kilka produktów, które są w Polsce kluczowe. Cechy genetyczne oraz bardzo mroźne zimy sprawiają, iż podczas tej pory roku skóra Polek staje się sucha. A my mamy cudowny produkt, przeznaczony do skóry bardzo suchej i wrażliwej. Jego nazwa to Extra SPF 25 Moisturizing Balm. Myślę, że każda Polka winna stosować go zimą. Dlaczego? Gdyż zawiera przynoszący wiele korzyści kompleks mulitiwitaminowy, w tym witaminę A na zmarszczki, witaminę C poprawiającą koloryt skóry oraz kompleks cennych olejków, które łagodzą podrażnienia skóry suchej i wrażliwej. Produkt ten ma wysoki faktor przeciwsłoneczny SPF 25 i także stanowi doskonałą bazę pod makijaż. Kolejny krem, który powinna mieć każda Polka, to krem na lato. O tej porze roku skóra potrzebuje więcej wody, dlatego proponowałbym Hydrating Face Cream. Jest lżejszy i ma w swym składzie wysoką zawartość minerałów i cenne składniki odżywcze, które przywracają skórze jej naturalną równowagę. Ten kosmetyk także stanowi bazę pod makijaż, tak jak wszystkie inne preparaty pielęgnacyjne Bobbi Brown.
MK: Jakie kroki zalecałby Pan podczas codziennej pielęgnacji skóry?
EF: Przede wszystkim preparat do mycia twarzy. Nasze produkty do mycia twarzy to produkty typu 2 w 1. Służą do wykonania demakijażu oraz oczyszczają skórę. Należy je spłukać wodą. Kolejny krok to tonik, a Bobbi stworzyła jeden tonik odpowiadający wszystkim rodzajom skóry – Hydrating Face Tonic. Produkt ten nie zawiera alkoholu. To bardzo ważne. Zawsze warto sprawdzić, czy tonik nie ma czasem w składzie alkoholu, szczególnie mieszkając w strefie klimatycznej o tak ostrych zimach, podczas których skóra staje się wrażliwa. Dalej krem na dzień czy krem na noc, a jeżeli czuje się, że skóra potrzebuje czegoś ekstra, warto przed nałożeniem preparatu nawilżającego zaaplikować na twarz serum. Bardzo ważną rzeczą jest zdrowy styl życia. Należy pić dużo wody, spać wystarczająco długo, jeść dużo świeżych warzyw i owoców, nie palić, nie korzystać z fast foodów i spożywać umiarkowane ilości alkoholu. Kieliszek czerwonego wina służy zdrowiu, ale gdy pije się go więcej, to z pewnością szkodzi. Trzeba także ostrożnie korzystać ze słońca – filtry przeciwsłoneczne, filtry przeciwsłoneczne, filtry przeciwsłoneczne…! Oto sekret pięknej skóry.
MK: Jakie są Pana obowiązki jako dyrektora artystycznego Bobbi Brown na Europę?
EF: Jako dyrektor artystyczny biorę udział, mam ten przywilej, w tworzeniu produktów. Posłużę się przykładem. W zeszłym tygodniu brałem udział w pracach nad nowym podkładem. Nie mogę zdradzić więcej szczegółów. A więc stworzyliśmy go. Opisaliśmy, że potrzebujemy taki, a taki podkład. Bobbi zgodziła się, my także, i produkt został opracowany. Nasz Dział Badań i Rozwoju to mój ulubiony dział. Oni są niesamowici. Naprawdę rozumieją, co do nich mówimy. Artyści i chemicy rozmawiający ze sobą – wydawałoby się, że to nie ma sensu. W tym przypadku ma. Tak więc zrobili wiele badań i stworzyli różne formuły do wyboru. Bobbi wybrała cztery – jej zdaniem najlepsze. Zostały one przesłane do mnie, mojego kolegi z Azji i dwóch moich kolegów w Ameryce. Naszym zadaniem jest wyrażenie opinii, który z nich najlepiej spełnia nasze oczekiwania. Tak to się dzieje! Mamy także wpływ na to, które kolory znajdą się w kolekcji i które zostaną do niej dodane.
MK: Czy mają Państwo kosmetyki dla mężczyzn?
EF: Szczerze mówiąc, to dobre pytanie. Wystarczy spojrzeć na opakowania. One są bardzo unisex. Skóra to skóra. Jedyna rzeczą, której dodatkowo potrzebuje męska skóra, to golenie. Reszta: preparaty do oczyszczania, toniki, kremy itd. – to to samo. Niektóre produkty reklamowane dla mężczyzn różnią się jedynie opakowaniem. Tak więc mamy wiele męskich produktów.
MK: Dziękuję za rozmowę.
EF: Ja również dziękuję. Miło było cię poznać.
Rozmawiała: Maya Kowalczyk