Eduardo Ferreira, makijażysta Bobbi Brown, zrobił Karolinie tzw. bazowy makijaż Bobbi. Spotkanie odbyło się w warszawskich Złotych Tarasach, w Douglasie – tam marka ma swoje stoisko, na którym lekcji makijażu udzielają bezpłatnie przeszkolone makijażystki.
Spotkaliśmy się w Warszawie ze znanym międzynarodowym makijażystą marki Bobbi Brown – Eduardo Ferreirą! Karolina z naszej redakcji była jego modelką. To na jej twarzy pokazał nam, na czym polega sławny „Bobbi basic make-up”, czyli naturalny bazowy makijaż, w którym każda kobieta wygląda pięknie. Zobaczcie zdjęcia i poznajcie zasady tego prostego make-upu!
„Be who you are” – tak brzmi filozofia Bobbi Brown, sławnej amerykańskiej makijażystki (pisaliśmy o niej więcej przy okazji wprowadzania jej marki do Polski). – Kobiety żyją pod zbyt dużą presją pięknego wyglądu – mówi na początku naszego spotkania Eduardo. – Nie widzą swojej twarzy, widzą zmarszczki. Chcą mieć usta Angeliny Jolie, a nie widzą, że ich też są piękne. Dlatego Bobbi radzi każdej klientce: stań przed lustrem i znajdź w swoim wyglądzie to, co w nim lubisz, a potem po prostu podkreśl to makijażem.
Od tzw. bazowego make-upu Bobbi pochodzą wszystkie inne looki proponowane przez makijażystkę. Oto jego podstawowe zasady, o których opowiedział nam Eduardo Ferreira:
Pielęgnacja skóry
Jest bardzo ważna, bo na wypielęgnowanej, dobrze nawilżonej skórze makijaż ładniej wygląda i lepiej się trzyma. Wszystkie nawilżacze Bobbi Brown działają jak bazy pod podkład. – Skóra musi być pełna blasku – radzi Eduardo. – Jest różnica między blaskiem a błyszczeniem się. Już po nałożeniu kremu skóra stanie się promienna. Zawsze nakładam też na tym etapie krem pod oczy (Extra Eye Repair), który niweluje cienie i opuchnięcia oraz stymuluje produkcję kolagenu, oraz cudowny balsam na ust z SPF 15, chroniący usta przed utratą wilgoci – to ważne dla makijażu ust.
Aplikacja podkładu
– Jeśli chcesz być niemiły dla kobiety – śmieje się Eduardo – powiedz jej: „Kochanie, uwielbiam twój podkład!”;-). Podkład musi być niewidoczny – to zasada numer 1! Wszystkie podkłady Bobbi Brown mają lekko żółtawą tonację (nie różową!), dzięki temu nie tylko idealnie stapiają się ze skórą, ale też neutralizują zaczerwienienia.
Jak wybrać odcień podkładu? Najszybsza droga do błędu – testowanie kosmetyku na dłoni. Eduardo poleca wziąć 3 odcienie, które wydają się najbliższe naszej karnacji. – Zbyt jasny odcień będzie wyglądać popielato, zbyt ciemny będzie na skórze za żółty – mówi. – Wybierz ten, który idealnie zlewa się ze skórą po roztarciu. I zawsze testuj podkład na twarzy, na żuchwie. Nawet w perfumerii niemającej okien występują różne rodzaje oświetlenia, postaraj się zawsze znaleźć miejsce, w którym światło jest jak najbardziej naturalne.
Jak aplikować podkład? „Podążając” za kształtem twarzy i kierunkiem ułożenia włosków na twarzy. Nie w górę, tylko ukośnie w dół. Najlepiej najpierw musnąć podkładem (także dotyczy to sztyftu) nos, boki, brodę i czoło, a potem delikatnie rozcierać gąbeczką, palcami lub specjalnym pędzlem. Nie chodzi nam o kamuflaż, tylko o „drugą skórę”.
Korektor pod oczy
Zdaniem naszego makijażysty – to konieczność, zawsze i wszędzie! Bobbi Brown oferuje 12 odcieni korektorów w kremie oraz 20 pudrowych. Wszystkie mają dodatek różowego pigmentu, który neutralizuje niebieskie zasinienia pod oczami (do krostek jest inny, beztłuszczowy produkt). Dodatkowo nawilżają i napinają skórę. Do ich aplikacji służy specjalny pędzelek (fajny pomysł – pędzelki noszą nazwy produktów, do których nakładania służą, w tym wypadku „concealer”). Dzięki niemu można precyzyjnie wypełnić wszystkie linie i bruzdy.
Najlepsza metoda aplikacji: najpierw delikatnie nałóż korektor pędzelkiem, potem bardzo delikatnie oklep opuszkami palców (nie rozsmarowuj, tak jak kremu – powstaną smugi). Korektor nałóż pod oczy aż pod samą linię dolnych rzęs (tu zasinienia są najgorsze), nigdy natomiast nie kładź go na górną powiekę – ona jest w ciągłym ruchu i kosmetyk może się przemieszczać. Uwaga! Korektor dajemy tylko tam, gdzie potrzeba, zawsze jako pierwszą warstwę, przed podkładem.
Puder?
– Nie jest dla każdego. Działa jak gąbka, pochłaniając sebum, dlatego powinno się przypudrowywać tylko świecące się miejsca. Ale nigdy – policzki! Tu zawsze będzie widoczny.
Puder brązujący
Nigdy nie modelujemy za jego pomocą rysów twarzy, tak jak to robiono w latach 80. Zdaniem Eduardo sprawdza się to tylko na zdjęciach, w rzeczywistości – buzia wygląda… jak brudna! Coś w tym jest;-). Puder powinien naśladować naturalną opaleniznę, nakładamy go dużym pędzlem z góry na dół (bo tak padają promienie słońca) na miejsca, które najszybciej łapią słońce – na czoło, kości policzkowe i brodę (nos omijamy). Koniecznie omieć skórę pod brodą (jest bardzo jasna, tam się nie opalamy, ale chodzi o wyrównanie koloru i łagodne przejście do szyi). Można też musnąć dekolt. Lepszy jest puder matowy, jego odcień testujemy na wewnętrznej stronie przedramienia.
Róż do policzków
Brązer jest dla tych kobiet, które chcą mieć „sun-kissed look”. Róż – to obowiązkowy kosmetyk dla każdego. Sprawia, że cała twarz wydaje się bardziej świeża, młodsza, zdrowsza. Jaki kolor? Zawsze różowy – do cery większości Polek pasuje odcień, który Bobbi Brown nazwała „Pale Pink”.
Jak aplikować? To stara sprawdzona metoda – stań przed lustrem, uśmiechnij się, a gdy twoje policzki się podniosą, różem muśnij najwyższe punkty (znowu kierując pędzel w dół). – Nigdy nie przekraczamy linii prowadzącej od zewnętrznego kącika oka do ucha, bo to wygląda nienaturalnie – kolejna porada Eduardo.
Malowanie ust
Nigdy kolor szminki nie powinien być jaśniejszy od pigmentu ust. Używaj konturówki w odcieniu szminki, zawsze z góry (jeśli nałożysz ją pod szminkę, gdy ta się zetrze, kontur będzie bardzo widoczny). A jeśli wolisz, tak jak Karolina, błyszczyk, najszybciej użyć po prostu transparentnego, który podkreśli kolor ust.
Podkreślanie brwi
Brwi tworzą ramę dla całego makijażu oczu. Do ich podkreślenia możesz użyć kredki (te Bobbi Brown są jak cienie – pudrowe, a nie kremowe) lub cienia do powiek – w wypadku jasnej oprawy oczu, tak jak u Karoliny, najlepszy był odcień naturalnej skóry. Choć w pudełeczku wydawał się bardzo jasny, ładnie podkreślił i zagęścił brwi. Na koniec – odrobina specjalnego żelu utrwalającego, włoski czeszemy nim do góry.
Cienie do powiek
W bazowym makijażu powieki są po prostu lekko rozświetlone. Najpierw Eduardo wklepał (bardzo delikatnie, opuszkami palców) jasny highlighter od linii brwi i na górną powiekę, a potem pomalował powiekę złotym cieniem, odrobinę ciemniejszym od skóry.
Eyeliner
Bobbi Brown ma świetny wodoodporny eyeliner w żelu – łatwiej go nakładać niż płynny, jeśli nie masz wprawy.
Metoda aplikacji Eduardo: trzymając pędzelek, oprzyj najmniejszy palec na policzku, pomoże to złapać ręce „równowagę”. Rób eyelinerem… kropeczki u nasady rzęs, jedna przy drugiej, a potem delikatnie je rozetrzyj (zaczynając od zewnętrznego kącika), aby połączyć linię. To naprawdę prosta metoda! Tym eyelinerem możesz też zrobić smoky eyes – grubo rozcierając jego ślad pędzelkiem.
Nigdy nie maluj eyelinerem samej dolnej powieki, bo będzie wyglądać jak opadająca. W ogóle tu – jeśli już się zdecydowałaś na obrysowanie oczu dookoła (nigdy nie rób tego na małych oczach) – namaluj jak najcieńszą linię.
Malowanie rzęs
Eduardo maluje rzęsy zawsze od spodu, sięgając szczoteczką głęboko do nasady rzęs. Robi to bardzo delikatnie, niemal pojedynczo chwytając rzęsy, co od razu daje efekt precyzyjnie rozczesanych włosków. Delikatnie maluj dolne rzęsy, bo oko stanie się smutne. –Zawsze używam czarnej maskary, chyba że kobieta jest ruda albo ma białe rzęsy – wtedy brązowej – mówi Eduardo. – A kolorowe? Tylko na piknik na innej planecie;-).
I to już koniec tej wyczerpującej lekcji.
Oto efekt końcowy i wrażenia Karoliny:
Bardzo fajny makijaż, szkoda, że nie mam dzisiaj żadnej imprezy;-) Największym odkryciem tej lekcji jest dla mnie róż – zawsze używałam wyłącznie pudru brązującego, bałam się, że od różu zrobią się czerwone plamy, a mam dosyć jasną skórę, więc mogłoby to wyglądać niekorzystnie. Jednak ten (w opakowaniu mocno „pink”) róż ładnie dodał mojej skórze świeżości, jest po prostu super. I uwaga – nie wiedziałam, że można najpierw „opalić” skórę brązerem, a potem dodać jej świeżości różem! Podobają mi się też brwi – moje własne są tak jasne jak włosy i trudno było mi je naturalnie przyciemnić, a ten kolor jest idealny. Makijaż jest niezwykle kobiecy, świeży, naturalny.
Na zakończenie lekcji Karolina dostała karteczkę z rozpisanymi dokładnie kosmetykami użytymi do jej makijażu – podobny szkic dostaniesz od makijażystki, gdy wybierzesz się na stoisko marki w Złotych Tarasach:
W czasie spotkania: Karolina Witecka (iBeauty), Eduardo Ferreira (Bobbi Brown), Anna Kondratowicz (iBeauty)