Marka Dove zorganizowała kolejne ciekawe warsztaty (pierwsze odbyły się w Paryżu!). Miałam okazję w nich uczestniczyć. Głównym bohaterem spotkania było nowe cudo pod prysznic – Dove Crème Mousse. Zobaczcie, co się działo i poznajcie nowy kosmetyk marki, który przeczy prawom grawitacji! 😉
tekst: Kasia Kosieradzka
Dove Crème Mousse, podobnie jak balsam, nawilża skórę już w trakcie kąpieli pod prysznicem! Wszystko dzięki formule NutriumMoisture™ zawierającej bardzo łagodne składniki myjące oraz substancje nawilżające naturalnie występujące w skórze. Dove Crème Mousse pomaga utrzymać równowagę skóry i dodatkowo uzupełnić ubytki lipidów w naskórku, zapewniając tym samym odpowiednie nawilżenie.
Występuje w dwóch wariantach:
- Dove Deeply Nourishing – dla skóry poszukującej głębokiego odżywienia
- Dove Pure&Sensitive – dla skóry wrażliwej.
Dove Crème Mousse, od lewej: Deeply Nourishing, Pure & Sensitive (11,49 zł/200 ml lub 16,49 zł/400 ml)
Na wyjątkową uwagę zasługuje konsystencja produktu. Przypomina dobrze ubitą śmietanę, którą dekorujemy babeczki. 🙂 W kontakcie z wodą zmienia się w przyjemnie gęstą i kremową pianę.
Jego wyjątkowość została udowodniona na warsztatch Dove Crème Mousse, które odbyły się w warszawskim hotelu H15. Razem z blogerkami z całej Polski (Agatą z beautyicon.pl, Agatą z fragranceofbeauty.blogspot.com, Agatą z agatabielecka.pl, Basią z callmeblondieee, Iloną i Mileną z lenalona.blogspot.com oraz Olgą z theoleskaaa.pl) , miałam okazję przekonać się, że ten kosmetyk Dove jest naprawdę niezwykły i inny od wszystkich produktów do kąpieli, które znam.
Następnie w apartamentowej łazience dziewczyny ubiły w dwóch miskach pianę. W jednej misce była piana Dove Crème Mousse, a w drugiej piana ze zwykłego żelu. W każdej umieściłyśmy świeży kwiat. Po kilku godzinach, co widać na zdjęciu, piana Dove Crème Mousse była taka sama, jak na początku – gęsta i pachnąca, a kwiatek spoczywał na niej, jak na puchowej pierzynce.
Dove Crème Mousse posłużył także jako dekoracja babeczek. Mi w udziale przypadło dekorowanie babeczek zwykłym żelem pod prysznic. Nie było to zbyt przyjemne, a babeczki wyglądały jak polukrowane. Za to Ilona udekorowała swoje z pomocą Dove Crème Mousse. Efekt był zachwycający. Jeśli ktoś nie wiedziałby, że na babeczkach jest nie bita śmietana, a mus pod prysznic, z pewnością by je skosztował! 😉
W teście na grawitację Dove Crème Mousse sprawił, że zaniemówiłam z wrażenia. Nałożony na rękę, wydaje się lekko płynny. Ale po odwróceniu dłoni w ogóle z niej nie ścieka! Spróbujcie w domu! To nie jest fotomontaż! 🙂
Po wszystkich przygodach z Dove Crème Mousse odbyły się warszaty fotograficzno-filmowe. Było to ciekawe doświadczenie. Poznałam kilka wskazówek, jak zrobić dobre zdjęcie portretowe, pozowałam do fotografii. Ale najlepiej wyszło mi zadanie filmowe. Ja, Ilona i Olga miałyśmy nagrać wywiad z rozbitkiem, który przeżył na bezludnej wyspie dwa miesiące, właśnie dzięki Dove Crème Mousse. W rolę rozbitka wcieliłam się ja (z zawiniętym w bandaż palcem i zapaleniem krtani idealnie do niej pasowałam), Ilona była dziennikarką, a Olga kamerowała.
WYWIAD MOŻECIE OBEJRZEĆ TUTAJ >>> Nagranie powstało w kilka minut, także docieńcie nasz kunszt! 😉