Właśnie na rynek wchodzi tusz Pulse Perfection Maybelline. Kolejna (ale pierwsza na rynku masowym) wibrująca maskara po Estee Lauder i Lancome. Sprawdź, dlaczego warto je wypróbować.
My znaleźliśmy kilka dobrych powodów:
To fajny gadżet. Jeszcze nigdy malowanie rzęs nie było tak… zabawne! Delikatnie pulsujące maskary – zwłaszcza jeśli używasz ich po raz pierwszy – naprawdę wprowadzają w dobry nastrój i ekscytację.
- Ułatwiają malowanie rzęs. Nie musisz wykonywać ręką żadnych ruchów – maskara maluje dosłownie sama!
- Działają wielofunkcyjnie. Pogrubiają, wydłużają, równomiernie pokrywają nasyconym kolorem, podkręcają, rodzielają rzęsy…
- Nie musisz się też martwić ilością nabieranego tuszu – jest idealna (taki system dawkowania ma m.in. nowy tusz Maybelline).
- Nie zostawiają grudek!
- Baterie je napędzające podlegają recyklingowi.
- Tusz Maybelline dostał też u nas dodatkowe punkty za przystępną cenę.
Tusz Pulse Perfection (Maybelline, 45 zł)
Turbo Lash All Effects Motion Mascara (Estee Lauder, ok. 150 zł)
Tusz Oscillation (Lancome, 105 zł)